Geoblog.pl    DreamTeam    Podróże    Zimowa ucieczka w tropiki - Tajlandia 2015    Ganianie po Bangkoku
Zwiń mapę
2015
20
sty

Ganianie po Bangkoku

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8287 km
 
Zaczynamy od śniadanka około godziny 9,00. Nawet spory wybór w bufecie: tosty, dżem, miód, musli z mlekiem, jajecznica, świeże sałatki warzywne, smażone nudle z warzywami, świeże owoce. Oczywiście kawa, herbata. Zjedliśmy sporo, ale z pewnością nie pobiliśmy trzech młodych Chinek, z których każda zjadła po dwa pełne talerze jedzenia i dwie czubate miseczki owoców.
Po śniadanku wyrywamy na spacerek po okolicy, gdzie wypatrujemy piękną mieniącą się złotem stupę. Potem idziemy sobie wzdłuż kanału w kierunku fortu, przechodzimy parkiem do przystani łodzi Phra Arthit (nr 13).
Łapiemy łódź z pomarańczową chorągiewką - bilet jedyne15 baht/osobę.
Płyniemy do stacji Tha Tien (8), wyjście z przystani jak zwykle prowadzi przez stragany z pamiątkami. Mijamy market pełen suszonych ryb i owoców morza, aż zza zakrętu powoli już się wyłania Wat Pho - przecudna świątynia zwana Świątynią leżącego złotego Buddy, długiego na 46 m i wysokiego na 15 m. Posąg powala na kolana, złoto i przepych aż biją po oczach. Bardzo fajne są małe czarne miseczki ustawione wzdłuż ściany watu. Kupujemy drobne monety i dajemy Młodej, żeby rozrzucila je po miseczkach, których jest chyba ze czterdzieści, a przy tym powtarzala swoje życzenie. A nóż sie spełni ;)
Wejście do watu niestety podrożało o 100% - farangi muszą zabulić teraz 100 baht. Na pocieszenie.. w cenie biletu gratisowa butelka wody. Wow.
Z Wat Pho przenosimy się do Wat Arun. Wracamy więc do przystani i za jedyne 3 bahty za osobę przepływamy promem na drugą stronę rzeki Chao Praya. Tym razem wejściówka jak w poprzednich latach - 50 baht od głowy.
Świątynia, która jest zbudowana w stylu khmerskim, nosi nazwę na cześć hinduskiego Boga Świtu, Aruny. Widać ją już z daleka, wieża wznosi się przynajmniej na 80 m wysokości. To co.. zabieramy się za wspinaczkę, kilkadziesiąt schodków do góry i Młoda po raz pierwszy podziwia fantastyczny widok na Bangkok i Pałac Królewski po drugiej stronie rzeki.
Tym razem świątynia jest w remoncie, częściowo zasłaniają ją rusztowania, a miejscami pozasłaniana jest różowymi szmatami. Ale i tak jest niesamowita. O ile wdrapanie się do góry jest spoko, to zejście po schodach ustawionych pod kątem 75 stopni przyprawia o lekki zawrót głowy.
Zdążyliśmy juz zgłodnieć, a gdzie najlepiej wybrać sie na jedzenie? Oczywiście do Chinatown. Kolejny kurs pomarańczową łódką do stacji Ratchawong (nr 5) - tym razem za friko, bo kontrolerka nie zdążyła nas skasować chłe chłe ;) - i jesteśmy w chińskiej dzielnicy. Przechodzimy olbrzymi market wzdłuż i wszerz, zjadamy dobre jedzonko, spring rollsy i jakieś inne dziwaki smażone z warzywami i mięskiem, po drodze próbujemy duriana, który tym razem o dziwo okazuje się wyjątkowo "smaczny" i nie śmierdzący. Ostatnim razem, jak pamiętam, przyprawił mnie o mdłości..
Po paru godzinach kręcenia się po markecie nogi zaczynają ostro boleć, czas wracać do Banglampoo, tym bardziej że umówiliśmy się z Włodkiem i Gosią na wspólne jedzenie. Znajdujemy ich już szamiących coś dobrego przy stoliku. Zamawiamy sobie pad thaia w omlecie (jakiś nowy wynalazek :), wieprzowinę z warzywami i krewetki z ryżem plus jak zwykle pyszne odlotowe szejki owocowe. O ile my się najedliśmy do syta, to Włodek - po pierwsze, że nie dostał swojego szejka, a po drugie - zupa z grzybami przybyła jak już wstaliśmy od stolika. Ale spoko, nadrobił później wieczorem.. a żołądek u Włodka bardzo zasobny ;)
Na koniec wykonujemy rytualny spacer po ulubionym rewirze czyli Rambuttri i Khao San, a potem już czas się pożegnać. Gosia z Włodkiem zostają jeszcze do czwartku w Bangkoku, a my jutro obieramy kierunek na północ kraju.
To był kolejny bardzo wesoły i udany wieczór towarzyski w Bangkoku :)

PS. W recepcji czeka na nas zagubiona waliza. Nigel nie posiada się z radości.. God exists :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
pamar
pamar - 2015-01-29 15:43
Fajnie czytać tę samą historię z dwóch różnych punktów widzenia :)
Pozdrawiamy :)
 
DreamTeam
DreamTeam - 2015-01-30 09:23
Dzięki, również pozdrawiamy.. w tym momencie już z Samui :)
 
 
DreamTeam
Ilona & Nigel
zwiedzili 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 9 wpisów9 6 komentarzy6 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0