Geoblog.pl    DreamTeam    Podróże    Zimowa ucieczka w tropiki - Tajlandia 2015    Kierunek północ
Zwiń mapę
2015
21
sty

Kierunek północ

 
Tajlandia
Tajlandia, Chiang Mai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8868 km
 
Dziś lecimy AirAsia do Chiang Mai. Lot dopiero po dwunastej w południe, więc nie ma pośpiechu. Trochę pospaliśmy, potem pyszne śniadanko, check-out z hotelu, gdzie zostawiamy jedną walizkę z naszymi zimowymi ciuchami. Wrócimy tu na ostatnią noc w Bangkoku. Kolej na poszukiwanie taxi na lotnisko Don Mueang, idziemy coś złapać wzdłuż ulicy. Pierwszy taksiarz chce 450 baht, nawet z nim nie gadamy. Następny zgadza się jechać na licznik (meter) więc ładujemy się do wozu. Nie ma nawet korków i po 30 minutach i za 300 baht jesteśmy na lotnisku.
Lot trwa jakies 70 minut. Większość czasu przesypiam i nawet nie wiem kiedy Młoda zdążyła na pokładzie kupić i skonsumować paczkę glonów ;) Lądujemy na Chiang Mai International Airport, ustawiamy się w kolejce do taxi i po 15 minutach witamy się już z Davidem i jego uroczą tajską żonką Nui w ich Funky Monkey Guesthouse. Dostajemy szejki i kawę "on the house", a David zaopatrza nas w kulinarną mapę Chiang Mai i daje dużo fajnych wskazówek co gdzie kiedy i jak :)
Pokój mamy olbrzymi, można się spokojnie ganiać ;) Jest wszystko co trzeba, a co najważniejsze lśni czystością.
Czas na maly rekonesans okolicy. Chiang Mai ma coś w rodzaju miasta w mieście, w samym jego sercu znajduje się Old City otoczone czterema bramami od każdej strony świata. W drodze do północnej bramy trafiamy przypadkiem do maleńkiej schowanej w bujnej zieleni Nature's Way Restaurant. Razem z Młodą zamawiamy chicken mango curry, które okazuje się być najpyszniejszym chicken mango curry na świecie, jakie dotąd jadłam.. Nigel za to z olbrzymim smakiem pałaszuje swoje ostre yellow pork curry. 100 baht za osobę, ale fantastyczne w smaku :)
W tzw. międzyczasie napotykamy różne świątynie, jako że Chiang Mai ma ich ze trzysta..
Wychodzimy za północną bramę, kierujemy się na lewo i przed nami właśnie otwierają swoje podwoje stallsy z jedzeniem. Nigel od razu szuka kobiety w kowbojskim kapeluszu sprzedającej wieprzowinę z ryżem za 30 baht. Taka to atrakcja w swoim rodzaju :) Wieprzowina spoko, za to Młoda upatrzyła i kupiła sobie coś przypominające bułkę na parze. Jak się okazało pampuch miał w środku mięso mielone i cały był słodki.. połowa wylądowała w śmieciu ;) Potem były jeszcze mango smoothies (pyszne!), a skończyliśmy na bananowych roti.
Przed powrotem do pokoju starym zwyczajem zahaczyliśmy o 7/11 (tajska "Żabka"), co by się zaopatrzyć w soczki, Changa i moje ulubione Spy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
pamar
pamar - 2015-01-30 10:59
Mięso mielona w słodkiej bułce?! Też bym nie zjadła :)
 
 
DreamTeam
Ilona & Nigel
zwiedzili 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 9 wpisów9 6 komentarzy6 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0